czwartek, 26 listopada 2015

Testowanie Biovaxów

Cześć :)


Dołączyłam do akcji organizowanej przez  Anwen i testuję maskę biovax do włosów suchych i zniszczonych. Od czasu rozpoczęcia akcji z braku czasu maski użyłam jedynie cztery razy ale to pozwoliło mi poczynić pierwsze obserwacje :)

Użycie numer 1 :

Na noc nałożyłam na włosy olejek z alterry brzoza i pomarańcza, rano włosy umyłam szamponem Timotei złociste refleksy z rumiankiem. Po odsączeniu nadmiaru wody z włosów nałożyłam na nie maskę biovax i poszłam na śniadanie ;) Maskę planowałam trzymać 30 min jednak współlokatorzy zdążyli do łazienki przede mną więc maska posiedziała na włosach około 45-50 minut .

Efekty:

Przy spłukiwaniu włosy były śliskie, nie plątały się. Wszystko zapowiadało się dobrze jednak po wyschnięciu końcówki zbiły się w grupki tworząc nielubiane przeze mnie strączki :( Ponad to miałam wrażenie  przesuszenia końcówek  czyli działanie odwrotne od zamierzonego.
To już drugi biovax który tak źle zdziałał na moje włosy.

Użycie numer 2:

Początek był taki sam jak za pierwszym razem. Rzeczą którą zmieniłam w tej próbie był czas trzymania maski na głowie. Tym razem pozostawiłam ją na 10 minut. Włosy zostawiłam do naturalnego wyschnięcia.

Efekt:

Widać moje cienkie włosy lubią krótkie znajomości :) po tym czasie włosy na końcach stały się mięciutkie i tym razem w końcu nawilżone :) Nie zauważyłam żadnego obciążenia,ale włosy również nie latały na wszystkie strony. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie że nadała ona moim cienkim włosom odrobinę większej objętości. Tym razem pokusiłam się o zrobienie zdjęć :





Przepraszam za jakość zdjęć ale musiały być robione na szybko :)

Jak widać czas trzymania maski ma ogromne znaczenie i potrafi odwrócić efekty o 180 stopni .
Jak u Was sprawdzają się maski  biovax ? Udało Wam się osiągnąć nimi efekt WOW?

PS. Od dwóch tygodni przyjmuję olej z wiesiołka i nagle moje z reguły twarde i mocne paznokcie zaczęły się rozdwajać. Myślicie, że olej może być tego przyczyną?







środa, 18 listopada 2015

Produkt, który skradł moje serce: L'oreal Elseve Eliksir odżywczy

Cześć :)

Dziś szybki post o produkcie, który kupiłam chyba jedynie z powodu chęci posiadania czegoś nowego, a który okazał się być sporym hitem :D mowa o Eliksirze odżywczym marki L'oreal  Magiczna Moc OLEJKÓW.


Produkt kupiłam z myślą o moich biednych końcówkach, które codziennie katuję paskiem od torby. Bardzo zależało mi aby produkt nie posiadał w składzie wysuszającego alkoholu już na pierwszych miejscach, co na wstępie dyskwalifikowało większość produktów tego typu dostępnych w Rossmannie. Z tej linii dostępne były trzy olejki :
                                                                                   .- odżywczy
                                                                                    - odbudowujący
                                                                                    - upiększający



Zacznę od sprawy, którą zwykle pomijam czytając recenzje na blogach, czyli od opakowania.
Robię to tylko dlatego, że noszę ten olejek w torebce, w której zwykle panuje ogromny chaos, a opakowania sprawdza się w niej świetnie. Na zdjęciu niestety dobrze tego nie widać ale opakowanie wyposażone jest w dozownik z pompką, posiadający możliwość otwierania i powtórnego zamykania. robi się to przez przekręcenie dozownika aż do usłyszenia kliknięcia. Pomimo moich obaw po ponad miesiącu stosowania zakrętka się nie wyrobiła i nie odkręca się samo w torebce dzięki czemu moje notatki są bezpieczne :) Sama butelka jest wykonana z politereftalanu etylenu (PET)jest bardzo solidna .

Moje wrażenia jeśli chodzi o wygląd i zapach olejku są pozytywne. Olejek jest olejkiem suchym, który dokładnie wtarty we włosy nie pozostawia na moich dłoniach bardzo nielubianej przeze mnie tłustej otoczki ( przez nią moje zużycie różnego rodzaju kremów do rąk czy balsamów jest praktycznie zerowe.. fuuj :p). Zapach produktu jest przyjemny jednak na mój gust zbyt ciężki pachnie kwiatami i czymś co kojarzy mi się z piżmem. Jestem fanką owocowych orzeźwiających zapachów, a zapach tego olejku jest zupełnym przeciwieństwem :P Nie męczy on jednak mojego nosa więc nie jest on minusem :)

No i tak dotarłam do działania :) To co uwielbiam w używaniu tego produktu to miękkość jaką dzięki niemu uzyskuje. Aż chce się dotykać włosów ( bez przerwy :D). Poza tym włosy są bardzo gładkie i lśniące. Olejek radzi sobie z włosami potarganymi i splątanymi przez szalik , wygładzając je i ułatwiając rozczesywanie. Nie jestem pewna czy to również jego zasługa ale mniej więcej od czasu kiedy go kupiłam nie zauważyłam elektryzowania się włosów, z czym miałam ogromny problem. Ubolewa nad tym mój chłopak bo wcześniej przez to elektryzowanie wystarczyło mnie dotknąć żeby przeszła iskra :P Już nie kopią mnie metalowe poręcze na uczelni hurra :D.

Miałyście, któryś z eliksirów z L'oreala? Jesteście zadowolone?
Ostatnio widziałam eliksir upiększający (z czerwoną zakrętką) w Rossmannie w cenie na do widzenia 17.99zł :)

Ps. Tydzień  temu zaczęłam przyjmować olej z wiesiołka zobaczymy czy zaobserwuję jakieś efekty :)

czwartek, 29 października 2015

Włosowa aktualizacja po wakacjach



Cześć :)

Zaniedbałam bloga i trochę jestem zła na siebie z tego powodu, ale mam nieodparte wrażenie,że to jednak nie ma sensu...

Nie mniej mam chwilę wolnego więc coś wyskrobałam :) Używane przeze mnie w tym czasie kosmetyki:

Szampony:

- Joanna normalizujący szampon z ekstraktem z drożdży piwnych i chmielu


Niestety nie byłam z niego zadowolona, po dłuższym stosowaniu zostawiał moje włosy sklejone, i bardzo nieprzyjemne w dotyku.

- Garnier Gęste i zachwycające



Szampon ma świetny zapach, bardzo dobrze oczyszcza włosy i pozostawia je miękkie w dotyku. Zbawienie po szamponie Joanny


Odżywki:

- Garnier Avocado i Karite

Moje włosy bardzo dobrze na nią reagują, o efektach pisałam tu.

- Balsam na brzozowym propolisie 

Kupiłam go pod koniec września i rzadko używałam więc nie mogę go jeszcze opisać, powiem tyle,że ma bardzo ładny zapach i przyjemną konsystencję

Maski:

- połączenie masek kallos latte i kallos jasmine

W połączeniu maski dają uczucie gęstszej czupryny, włosy są miękkie w dotyku. Niestety nie cierpię zapachu maski latte :( 

Oleje:

- olej z pestek z winogron z biedronki

W tym momencie jest to mój ulubiony olej, włosy są po nim najbardziej nawilżone i ładnie się układają.

- olej kokosowy

Bardzo przyjemny w nakładaniu, nie puszy moich włosów, wręcz je wygładza



Wygląd moich włosów po 3 miesiącach pielęgnacji wyżej wymienionymi produktami



Myślę, że nie wyglądają najgorzej, niestety są bardzo cienkie i mizerne, ale nie poddaje się i testuję wcierki :)


Moje włosy potrzebują produktu bardzo dobrze nawilżającego może polecicie mi jakiś?

wtorek, 1 września 2015

Wpływ wody na włosy

Cześć

Niedawno wróciłam z Rzeszowa i nareszcie mam czas napisać post. Pobyt ten zainspirował mnie do dzisiejszego tematu. Zawsze będąc w tym mieście muszę mierzyć się z pogorszoną kondycją zarówno cery jak i włosów. Przyczyną jest oczywiście zmiana wody, która na Pomorzu gdzie mieszkam jest o wiele bardziej przyjazna dla mojego organizmu. Podejrzewam, że woda w tym mieście jest znacznie twardsza od tej, której używam na codzień. Rzeczami, które zaobserwowałam jest: jeśli chodzi o cerę, bardzo wzmożone powstawanie wyprysków, na włosach zaobserwowałam przesuszenie, wrażenie niedomycia, świeżo umyte włosy były jakby posklejane u nasady pomimo faktu ,że w tym miejscu nie nakładałam żadnych odżywek. Nie powiem budziło to u mnie nie małą irytację. Stąd mój wniosek, że woda w tym mieście jest zbyt twarda dla moich włosów.

Czym jest twardość wody?

Twardość wody określa się zawartością znajdujących się w niej soli różnych metali.
Można ją podzielić na różne stopnie twardości oraz na dwa rodzaje:

  • przemijająca- związaną z obecnością węglanów, które wydzielają się pod postacią osadu w trakcie gotowania
  • nieprzemijającą- za którą odpowiedzialne są głównie siarczany, azotany i chlorki
No dobrze ale jak twarda woda działa na włosy?  Utrudnia wnikanie substancjom nawilżającym, zmniejsza pienienie się mydeł oraz szamponów czy różnych żeli pod prysznic, sprawia również, że włosy trudniej się układają. Zmusza nas to do zużywania większej ilości kosmetyków co nie jest zdrowe dla naszego organizmu. Weźmy na ten przykład szampon z SLSem zwiększona ilość produktu może wrażliwszym skalpom wyrządzić dużą krzywdę, może spowodować np reakcje alergiczną bądź przesuszenie skalpu. Wiadomo również, że jest to mocny chemiczny detergent, a to co chemiczne nie jest dla nas najlepsze.

Dokopałam się do badań wykonanych przez firmę Brita, która zwierzyła twardość wody w Polskich miastach i cóż wynik jest taki,że najtwardszą wodę znaleziono w Gdańsku, a bardzo miękką w Zakopanym czy Katowicach. Niedługo będę miała okazję to sprawdzić więc dam znać jak moje włosy zareagowały na wodę z Zakopanego :) 

Jak się możemy uchronić od wpływu twardej wody? Nie jest to proste zadanie, na rynku można kupić specjalne filtry,które montuje się w łazience. Mają one na celu zmiękczenie wody. Jeśli twardość wody jest przemijająca pomóc może przegotowywanie wody używanej do mycia cery i włosów, niestety jest to metoda dosyć uciążliwa.:(  Dobrym pomysłem jest również zaopatrzenie się w naturalne kosmetyki, które będą bezpiecznie pielęgnować nasze włosy i ciało.

A czy wy zauważyłyście wpływ wody na włosy podczas wakacyjnych wyjazdów?


czwartek, 6 sierpnia 2015

Pierwsze domowe strzyżenie

Cześć :)

Od pewnego czasu chodziłam z zamiarem podcięcia włosów, jednak nie było mi po drodze do fryzjera, poza tym jakoś bez sensowne wydawało mi sie płacenie przynajmniej 30 zł za samo pocięcie końcówek. Niestety przy tej długości włosów od fryzjera wychodzę uboższa i bez większego efektu :( ale lubię siebie w długich włosach więc nie poszaleje z cięciem :) Z tego powodu postanowiłam zaryzykować i obciąć włosy w domowym zaciszu.

Do tego celu potrzebowałam:

                                               - maszynki taty
                                               - plastikowego grzebienia
                                               - mamy w charakterze fryzjera :)


Nie wyobrażam sobie niestety samodzielnego podcięcia włosów... Naczytałam się dużo postów na temat cięcia maszynką i problemów ze znalezieniem fryzjera, który takie cięcie wykonuje, a przecież to takie proste :) Moje włosy podcinane były na sucho i cały zabieg trwał około 2 minut można więc to śmiało nazwać fryzurą ekspresową :) A co do efektów to jestem bardzo zadowolona pomimo faktu, że na początku dziwnie czułam się widząc jak moje włosy na plecach układają się jak od linijki. Muszę jednak potwierdzić dobry wpływ takiej metody na końcówki włosów. Wydają się one być bardziej mięsiste ale również sztywniejsze niż po obcięciu nożyczkami w salonie. Moim włosom ciągle brakuje objętości i niestety nie mogę sobie z tym poradzić, jednak teraz wydaje mi się, że końce wydają się pełniejsze i mniej smętne :) Na końcówek nie zaobserwowałam również białych kulek co daje mi nadzieję na mniejsze rozdwajanie :)

Zdjęcie ciecia wykonane niestety dopiero po tygodniu, ale widać jak włosy układają sie po jakimś czasie. Ten efekt jest delikatniejszy i jak dla mnie ładniejszy od "idealnie linijkowego" efektu chwilę po cięciu :)



Co wy myślicie o takiej metodzie podcinania końcówek?

piątek, 31 lipca 2015

Shinybox lipiec 2015

Cześć !

Dzisiaj przychodzę z obiecanym postem na temat pudełka shinybox , a więc zaczynajmy :)




Niestety jeszcze nie zdążyłam przetestować wszystkich kosmetyków, niemniej wszystkie Wam przedstawię :)



1.Krem hialuronowy firmy NOREL, 49zł/50ml


                                      


Bardzo rzadko używam kremów do twarzy w sumie tak samo jak balsamów ponieważ nie cierpię tłustego filmu który zostawiają na ciele i na rękach. Ten krem jest dosyć gęsty, lecz przyjemnie nakłada się na twarz. Po chwili nie czuję go na twarzy, efekt ten bardzo mi się podoba. Krem nałożony jako baza pod podklad sprawuje się dobrze, nie roluje się.


2. Pasta cukrowa Sweet Skin firmy COSMODERMA, 29zł/170g



Pasta cukrowa to sposób depilacji który od bardzo dawna chciałam wypróbować, ta konkretna  ma bardzo prosty skład (cukier sok z cytryny i woda) co bardzo mi się podoba. Niestety jeszcze nie wypróbowałam bo nie po drodze mi żeby zajść do drogerii i dokupić plastry, poza tym przez ostatnie pmół roku chodziłam na depilację laserową przez co mam ograniczoną możliwość wypróbowania tego produktu. 



3. Krem do opalania ÊTRE BELLE, 105 zł/75ml




Produktu pomimo tego, że mieszkam nad morzem nie miałam okazji wypróbować, cóż powiedzieć niezłą mamy jesień tego lata. Krem ma SPF 30 oraz substancje nawilżające takie jak: pantenol,alantonina, mocznik, seryna. Myślę, że może być naprawdę przyjemnym kremem


4. Sztyft ochronny SILCATIL, 19zł/szt




Kolejny produkt, którego przez pogodę nie mogłam wypróbować :( niestety deszcz i adidasy nie sprzyjają testowaniu sztyftu na otarcia. Niemniej jestem bardzo ciekawa działania , producent obiecuje nawilżenie oraz poprawienie elastyczności naskórka.


5. Dezodorant DOVE, 12zł

Nie robiłam zdjęcia produktu ponieważ w sumie nie jest on niczym ciekawym, co prawda akurat kończył mi się dezodorant więc shinybox trafiło, jednak z tego co czytałam to w pudełkach coraz częściej pojawiają sie dezodoranty, a według mnie nie są to produkty które powinny się znajdować w takich pudełkach ponieważ są bardzo rozczarowujące. Jedyne co mogę o nim napisać to że posiada przyjemny choć bardzo mocny zapach.


6. Krem odżywczy SHEFOOT, 20zł/75ml



Kosmetyk, którego sama bym nie kupiła, bo jak już wspomniałam nie cierpię kremów. Jednak moje stopy bardzo go potrzebowały.. ma bardzo przyjemny zapach oraz konsystencje. Nie zawiera barwników, parabenów, PEGów, ftalanów czyli substancji bardzo często znajdujących się w kosmetykach do ciała, które mogą mieć bardzo szkodliwe działanie. Kosmetyk bardzo ładnie zmiękczył moją skórę,która potrzebowała naprawdę silnego zawodnika :) 

7. Peeling myjący  Tutti Frutti FARMONA, 5zł/100ml



Ktoś kto komponował moje pudełko miał wyczucie :P mój peeling jest o zapachu gruszki z żurawiną, a uwaga uwaga nie cierpię gruszek :P Pomimo tego co mnie zdziwiło zapach mi się podoba. Rzeczą, która mnie zdziwiła przy użyciu to fakt że w tej małej niepozornej buteleczce znajduje się bardzo mocny zdzierak :) cieszę się, że nie wypróbowałam go na twarzy :P Bardzo fajny produkt bo nie lubię peelingów które lekko miziają ciało, powinny być konkretne, a ten właśnie taki jest.

Zawartość pudełka okazała być bardzo przyjemna pomimo tego, że nie znalazłam niczego z kolorówki. Teraz jestem bardzo ciekawa sierpniowego pudełeczka ^^ chciałabym znaleźć w nim coś do włosów.

Jak wam się podoba zawartość lipcowego pudełka? Myślicie, że warto je zamawiać?  

czwartek, 23 lipca 2015

Odżywka Garnier Ultra Doux z awokado i masłem karité, osobisty ulubieniec.

Cześć !

Dzisiaj przychodzę do was z recenzją dobrze znanej odżywki Garniera :)



Szczerze powiedziawszy czytając te wszystkie ochy i achy na jej temat nie za bardzo chciało mi się wierzyć. Przy okazji powrotu ze studiów do rodzinnego domu, gdzie z racji ograniczonego bagażu nie mogłam zabrać swojego kosmetykowego arsenału, postanowiłam uzupełnić braki właśnie tą odżywką.

Kilka słów o pierwszym wrażeniu:

Odżywka jest w miarę tania, kosztowała mnie chyba coś około 8 zł. Ma wygodne opakowanie, które umożliwia otwierania produktu nawet przy mokrych rękach.  W opakowaniu dostajemy niezbyt gęstą odżywkę o ładnym żółtym kolorze, chociaż to akurat mogliby sobie podarować byłoby naturalniej :)
Na tym etapie miałam do niej dwa zastrzeżenia:


  • trochę zbyt rzadka konsystencja
  • zapach.. który dla mnie jest zbyt słodki i duszący

       
A jak to było po użyciu:

To zadziwiające jak ta odżywka radzi sobie z moimi włosami <3 szczególnie kiedy są trochę splątane po umyciu chmielowym szamponem. Dosłownie błyskawicznie wygładza moje włosy, to wygląda prawi jak cud ^^ nagle mogę przeciągnąć palce przez włosy, które chwile wcześniej stawiały spory opór. Włosy po wyschnięciu są bardzo miękkie w dotyku, nie są spuszone przez co odżywka daje na włosach efekt tafli. To wszystko dzieje się naprawdę błyskawicznie ponieważ odżywkę nakładałam gdy nie miałam wiele czasu podczas porannego mycia włosów przed wyjściem. Nie mam suszarki z zimnym nawiewem więc staram się jej nie używać, przez co na działanie odżywka miała mniej więcej minutę. Teraz już nie dziwię się skąd tak rewelacyjne opinie na jej temat :) 

Jeszcze zdjęcie włosów po użyciu garniera :) A i jeszcze jedno odżywka dobrze współgra z używaniem oleju z pestek winogron.




Też macie miłe doświadczenia z tym produktem?


Ps. Wczoraj dotarł mój pierwszy i być może nie ostatni shinybox więc na dniach planuje opisać produkty, które dostałam :) 

poniedziałek, 20 lipca 2015

Kallosowe starcie


Cześć dziewczyny :)

Dawno mnie tu nie było, niestety sesja zabrała mi czas zarówno na pisanie postów jak i na większe włosowe eksperymenty... ale juz wracam do bloga :) Od dłuższego czasu czytając wiele blogów włosomaniaczek natykałam się na bardzo dobre opinie na temat masek kallos. Nie byłabym sobą gdybym nie zechciała sprawdzić ich na własnych włosach :D i tak stałam się posiadaczką dwóch masek:


  • kallos latte
  • kallos jasmine





Zacznę od ulubieńca większości czyli kallosa latte







Konsystencja produktu:

Maska przypomina mi gęsty żel do włosów, ma mleczny kolor. Łatwo nakłada się na włosy i nie trzeba jej wiele aby dokładnie pokryć pasma na całej długości. Dzięki temu jest bardzo wydajna, jak widać na zdjęciu ubytek nie jest zbyt duży, a powstał przy przynajmniej 10 użyciach.

Zastrzeżenia

Maska samodzielnie niewiele robi z moimi włosami.. efekt jaki zauważyłam to znaczne ułatwienie rozczesywania włosów i ich zmiękczenie. Niestety maska ma okropny zapach, który jest straasznie silny. Ledwo ją otwieram a juz czuć ta chemię w całej łazience :( Bardzo mi nie pasuje do tego stopnia, że robi mi się od niego niedobrze. Cieszę się, że kierowana wrodzoną ostrożnością kupiłam małe opakowanie :)

Jednak pomimo miernego działania znalazłam na nią sposób, który zdradzę później :)

Teraz pora na kallosa jasmine:




Konsystencja:

Ten produkt ma zupełnie inną konsystencję, jest ona bardziej płynna niż kallos latte. przypomina bardziej rzadki krem do twarzy, wiem wiem dziwne skojarzenia ale kiepsko wychodzi mi opisywanie konsystencji :P Na zdjęciu widać większy ubytek jest to spowodowane zarówno mniejszą wydajnością jak i dłuższym użytkowaniem maski biorąc jednak pod uwagę, że mam ja już trzy miesiące to ubytek i tak nie jest taki duży.

Zapach i działanie:

Ta maska również nie dała spektakularnych efektów.. nieznaczne wygładzenie włosów, po jej użyciu końcówki włosów wydają się być mnie przesuszone. Ma ona o wiele przyjemniejszy zapach od maski latte, faktycznie przypomina zapachem jaśmin lecz również da się wyczuć chemiczne nuty. 

Z powodu okropnego zapachu wersji latte postanowiłam połączyć ją z jej jaśminową siostrą. Miałam nadzieję, że zapachy się zmieszają i razem będą trochę bardziej znośne ;) Niestety moje chytre podejście się w tym przypadku nie sprawdziło. Jednak odkryłam coś innego: połączenie masek sprawdziło się znacznie lepiej niż maski stosowane osobno :) Włosy stały się miękkie i bardzo sypkie, od dłuższego czasu poszukiwałam takiego efektu ponieważ moje włosy mają okropną tendencję do strączkowania. Efekt utrzymywał se ku mojemu zdziwieniu również po wizycie na dworze nawet przy silnym wietrze. Jestem zakochana w tym połączeniu ponieważ bardzo długo nie mogłam sobie poradzić z strączkowaniem i plątaniem się włosów, a nie jestem osobą, która ma cierpliwość  do ciągłego rozczesywania włosów. Pasma były również o wiele lepiej dociążone niż zwykle dzięki czemu miałam od nich względny spokój na wietrze :)
Naprawdę polecam to połączenie oraz eksperymentowanie z łączeniem masek kallos :)


Jakie są wasze opinie na temat masek tej firmy? Jesteście z nich zadowolone?



poniedziałek, 15 czerwca 2015

SEM- czyli jak studia wspierają włosomaniactwo

Cześć :)


Pomimo, że o włosy dbam już od jakiegoś czasu wiąż uważam się za początkującą włosomaniaczkę:)
Pierwszym polecanym przez blogerki krokiem jaki powinna wykonać każda z nas jest określenie stanu naszych włosów co za tym idzie również ich porowatości.

Niektóre nazwałabym nieco zwariowanymi ;) np :

- określanie porowatości przy użyciu mąki.... podobno włosy o wysokiej porowatości mają bardziej obkleić się w proszku jednak według mnie znaczenie może mieć również moment dnia w którym robicie tą próbę, przecież mąka przyklei się do przylegających do włosów sebum :P

- jest również metoda z wykorzystaniem szklanki wody, polega na umieszczeniu w napełnionej szklance zebranych ze szczotki włosów i obserwacja tempa ich tonięcia. Nie wiem czy ta metoda faktycznie ma jakiś sens..

- podobno można je również badać przez dotyk, przesuwając złączonymi palcami w górę włosa i nasłuchiwać skrzypienia (ohh co za muzyka :P)

Jak dla mnie metody te są nieco dziwne i nie pomagają w żaden sposób, ale może to ja jestem oporna i potrzebuję konkretnego wzorca, a te metody takiego nie posiadają :D

Najważniejsza w określaniu porowatości wydaje się mi być obserwacja reakcji włosów na różne czynniki z którymi zmagają się na codzień. Na forum znalazłam przydatne pytania, które pomagają zwrócić uwagę na podstawowe sprawy.

 1.Jak długo schną Twoje włosy?
2. Czy trudno je zmoczyć?
3. Czy jeżeli przerzucisz sobie jedno pasemko włosów przez głowę to zostanie, powoli wróci na swoją stronę czy spłynie mega szybko na swoją stronę?
4. Twoje włosy wyglądają najlepiej od razu po umyciu, kilka godzin po umyciu czy od razu przed następnym myciem?
5. Czy błyszczą się w słabo oświetlonym pomieszczeniu?
6. Czy są podatne? Np. czy po rozpleceniu warkocza masz falki?
7. Po rozczesaniu włosów w dzień - nabierają objętości czy ją tracą?
8. Czy rozpuszczając włosy po całym dniu chodzenia w spiętych czujesz ulgę czy nie lubisz ich rozpuszczonych?
9. Czy przeglądając się w lustrze w łazience widzisz, że się błyszczą?
10. Dotknij swoich końcówek i powiedz z czym Ci się kojarzą w dotyku.


Odpowiedzi na te pytania są nieocenioną pomocą przy określaniu budowy włosa.
Moje odpowiedzi:

1. Około 2h
2. Nie za bardzo rozumiem pytanie :P Chyba normalnie
3. to zależy od ułożenia ale zwykle szybko spływają
4. Zdecydowanie po myciu, chwile po wyschnięciu. Włosy myję codziennie bo nienawidzę ich przyklapu po nocy, czułabym duży dyskomfort gdybym miała tak wyjść bo jednak stan ten kojarzy mi się z nieświeżością 
5. Inni twierdzą, że się błyszczą... podobno nawet błyszczały przed rozpoczęciem pielęgnacji
6. Rozprostowują się w 2 minutki a po warkoczu mam spuszone włosy nie wiem czemu :(
7. Po rozczesaniu nabierają objętości, a przynajmniej gdy czeszę je szczotką z naturalnego włosia.
8. Baaardzo rzadko wiążę włosy 
9. Połysk jest widoczny :D
10. Z jednej strony końcówki przypominają mi trochę pędzel, natomiast z drugiej sianko xD ehh nigdy się chyba nie naucze chronić ich przed paskiem torby

Podsumowując wydaje mi się, że moje włosy są średnio porowate, ale wydaje mi się, że dam radę doprowadzić je do nisko porowatych. W zamierzchłych czasach chyba takie były. Niestety przez zniszczenie stały się suche i plątały się okropnie tworząc samoistnie dredy..

Na uczelni udało mi się wykorzystać jeszcze jedną metodę pomagającą określić budowę włosa - tytułowy SEM.
SEM jet to skaningowy mikroskop elektronowy, którym wykonałam zdjęcia moich włosów.
Oto one (nieco drastyczne) :



Dla porównania zdjęcie końcówek:


Zdjęcia wyjaśniły przyczynę tak strasznie plączących się włosów, niestety są one bardzo poważnie uszkodzone o czym świadczą odpadające łuski :( Jednak ten widok jeszcze bardziej motywuje mnie do ich pielęgnacji więc nie ma tego złego.. :)

Wyjaśniając, jest to obraz stworzony poprzez elektrony wtórne, ukazuje więc on topografię powierzchni. Jasne elementy są wypukłościami dzięki czemu widać dobrze odstające łuski włosów.Widać też na nich jakieś osadzenia, włosy myłam rano przed robieniem zdjęcia więc myślę, że tak oto na włosach prezentuje się nawilżająca mgiełka z Aussie :D Na podstawie zdjęcia wydaje mi się, że moja wcześniejsza diagnoza była zasadna. Co o tym myślicie?
Zdjęcie pozwala mi również określić grubość włosa i niestety wydaje mi się,że zaliczają sie do cienkich :( tak jak wszyscy mówili. Bardzo polecam tą metodę więc jeśli macie zajęcia z tego typu mikroskopem postarajcie się wykonać zdjęcie. Jak widać daje baardzo dużo informacji :)

wtorek, 9 czerwca 2015

Włosowy potworek




Witajcie :)

Dzisiaj mam dla was krótką recenzję-ostrzeżenie. Przynajmniej pół roku temu przy okazji odwiedzin u babci postanowiłam kupić produkt który choć trochę pomoże moim włosom znieść rozczesywanie. Swoją drogą moja babcia sporo przede mną rozpoczęła olejowanie włosów i pamiętam jak się jej wtedy dziwiłam i stwierdziłam, że procedura jest fuj .. Ja głupia :D  Z braku jakiejkolwiek włosowej wiedzy i typowym kierowaniem się opisem producenta ( tak tak wtedy recenzja na opakowaniu była dla mnie wyrocznią :P) w moje ręce wpadła odżywka bez spłukiwania firmy Schwarzkopf Schauma
Świeżość bawełny

gnkdz7vshynf.jpg (328×328)


Według producenta spray ten miał mieć super lekką formułę, działać łagodząco na skórę głowy, pielęgnować włosy bez obciążania, ułatwiać także ich rozczesywanie. Oczywiście po użyciu włosy miały być lekkie i lśniące.

Jakie są moje wrażenia?

Włosy po zaledwie kilku psiknięciach były bardzo obciążone. Nie mogę doszukiwać się przyczyny w użyciu nadmiaru kosmetyku ponieważ z produktami bez spłukiwania postępuję bardzo ostrożnie. Włosy były sklejone w nieestetyczne strąki, jeszcze gorsze było wrażenie w dotyku... kosmyki aż lepiły się do dłoni :(
Po takim efekcie nawet nie próbowałam nakładać jej na skórę głowy już bez tego wyglądałam jakbym zbyt długo nie myła włosów :( Z powodu sklejenia logiczne, że spray pogorszył rozczesywanie. 
Jedyne co do działania może się zgadzać z opisem producenta to fakt, że włosy po aplikacji odżywki były trochę bardziej lśniące.

Z całego serca nie polecam tego produktu, chociaż wiadomo, że najlepiej się przekonać na własnej skórze ;)

Z przyjemniejszych rzeczy : dzisiaj kupiłam wodę brzozową z kulpolu i rozpoczynam miesięczne wyzwanie z wcieraniem. Mam nadzieję, że wytrwam :) Leniuch ze mnie straszny ^^

Używałyście może tej wcierki? Jakie macie wrażenia? :) 

piątek, 22 maja 2015

Pierwszy włosowy eksperyment

 Cześć,

Wielkimi krokami zbliżają mi się na studiach zaliczenia więc oczywiście muszę zajmować wszystkim byle nie nauką ;). W takich to sprzyjających okolicznościach postanowiłam wypróbować kremowanie włosów. Szczerze się przyznam, że byłam bardzo sceptyczna jeśli chodzi o nakładanie balsamu na włosy ale raz się żyje :). Pierwsza rzecz w którą nie wierzyłam to zapewnienia, że włosy po kremowaniu nie są tłuste i nie zostawią śladów na poduszce... jednak jak to często bywa bardzo się myliłam ^^. Do kremowania użyłam nawilżającego mleczko-kremu z Garniera, może nie ma on najlepszego składu do tego celu jednak nie miałam w domu innego mazidła do wypróbowania bo wprost nienawidzę się balsamować:P






Jak widać ma on parafinę dosyć wysoko w składzie, postanowiłam pomimo tego nałożyć go na włosy.Poza tym w składzie posiada masło shea oraz o ile dobrze się orientuję (niestety jeszcze nie nauczyłam się czytać składów :() mocznik. Nie ma w nim jednak żadnych olei, wiec aby mieszanka była bogatsza dołożyłam do niej przed nałożeniem na włosy 2 pompki olejku z brzozą i pomarańczą z alterry ( kocham jego zapach!).  Mieszankę pozostawiłam na włosach przez całą noc, rano czekała mnie miła niespodzianka: moja poduszka przeżyła to spotkanie :). Rano umyłam włosy szamponem z SLS ponieważ bałam sie że inny sobie nie poradzi z kremem w moim przekonaniu to jednak jest coś tłustego :p Włosy po tym zabiegu wyglądają tak:




Na zdjęciu są nierozczesane  po koczku, niestety mój fotograf się spieszył. 
Moje wrażenia po kremowaniu? Włosy są mięciutkie i nieobciążone chociaż tego się własnie obawiałam najbardziej.Wydaje mi się również, że bardziej błyszczą. Ciekawa jestem jakie efekty dałoby regularne kremowanie :) Gdy zmierzyłam się już z tą metodą wiem, że nakładanie kremu wcale nie było trudne ani uciążliwe a sam krem pozostawiony na włosach nawet przez wiele godzin krzywdy im nie robi :) Polecam wypróbowanie tej metody, a osobiście jestem zadowolona z efektu.

Próbowałyście kremować włosy? Jakie kremy najlepiej się do tego nadają?

wtorek, 19 maja 2015

Wielki początek !

Witajcie :)

Dwa miesiące temu rozpoczęłam swoją przygodę z włosomaniactwem. Choć moja pielęgnacji nie jest jeszcze bardzo zaawansowana muszę przyznać, że koleżanki są zaszokowane słysząc o tym co robię z włosami :). Niestety niewiele ludzi jest świadomych, że pielęgnacja włosów to nie tylko drogeryjny szampon i odżywka ale także ogromny potencjał drzemiący w naturalnych produktach.

Swoją pielęgnację rozpoczęłam może trochę zaskakująco ale pierwsze co zrobiłam to obcięcie włosów :) Fryzura o to błagała. Nie wiem jak mogłam tak długo żyć w  nieświadomości, że moje włosy wyglądają tak groteskowo.

                                                        Oto mój punkt wyjściowy:



Po podcięciu włosy wyglądały tak:


Miałyście kiedyś aż tak nierówne włosy? Myślicie, że aż taka różnica w długości mogła być spowodowana paskiem od torebki ocierającym o końcówki włosów?