piątek, 31 lipca 2015

Shinybox lipiec 2015

Cześć !

Dzisiaj przychodzę z obiecanym postem na temat pudełka shinybox , a więc zaczynajmy :)




Niestety jeszcze nie zdążyłam przetestować wszystkich kosmetyków, niemniej wszystkie Wam przedstawię :)



1.Krem hialuronowy firmy NOREL, 49zł/50ml


                                      


Bardzo rzadko używam kremów do twarzy w sumie tak samo jak balsamów ponieważ nie cierpię tłustego filmu który zostawiają na ciele i na rękach. Ten krem jest dosyć gęsty, lecz przyjemnie nakłada się na twarz. Po chwili nie czuję go na twarzy, efekt ten bardzo mi się podoba. Krem nałożony jako baza pod podklad sprawuje się dobrze, nie roluje się.


2. Pasta cukrowa Sweet Skin firmy COSMODERMA, 29zł/170g



Pasta cukrowa to sposób depilacji który od bardzo dawna chciałam wypróbować, ta konkretna  ma bardzo prosty skład (cukier sok z cytryny i woda) co bardzo mi się podoba. Niestety jeszcze nie wypróbowałam bo nie po drodze mi żeby zajść do drogerii i dokupić plastry, poza tym przez ostatnie pmół roku chodziłam na depilację laserową przez co mam ograniczoną możliwość wypróbowania tego produktu. 



3. Krem do opalania ÊTRE BELLE, 105 zł/75ml




Produktu pomimo tego, że mieszkam nad morzem nie miałam okazji wypróbować, cóż powiedzieć niezłą mamy jesień tego lata. Krem ma SPF 30 oraz substancje nawilżające takie jak: pantenol,alantonina, mocznik, seryna. Myślę, że może być naprawdę przyjemnym kremem


4. Sztyft ochronny SILCATIL, 19zł/szt




Kolejny produkt, którego przez pogodę nie mogłam wypróbować :( niestety deszcz i adidasy nie sprzyjają testowaniu sztyftu na otarcia. Niemniej jestem bardzo ciekawa działania , producent obiecuje nawilżenie oraz poprawienie elastyczności naskórka.


5. Dezodorant DOVE, 12zł

Nie robiłam zdjęcia produktu ponieważ w sumie nie jest on niczym ciekawym, co prawda akurat kończył mi się dezodorant więc shinybox trafiło, jednak z tego co czytałam to w pudełkach coraz częściej pojawiają sie dezodoranty, a według mnie nie są to produkty które powinny się znajdować w takich pudełkach ponieważ są bardzo rozczarowujące. Jedyne co mogę o nim napisać to że posiada przyjemny choć bardzo mocny zapach.


6. Krem odżywczy SHEFOOT, 20zł/75ml



Kosmetyk, którego sama bym nie kupiła, bo jak już wspomniałam nie cierpię kremów. Jednak moje stopy bardzo go potrzebowały.. ma bardzo przyjemny zapach oraz konsystencje. Nie zawiera barwników, parabenów, PEGów, ftalanów czyli substancji bardzo często znajdujących się w kosmetykach do ciała, które mogą mieć bardzo szkodliwe działanie. Kosmetyk bardzo ładnie zmiękczył moją skórę,która potrzebowała naprawdę silnego zawodnika :) 

7. Peeling myjący  Tutti Frutti FARMONA, 5zł/100ml



Ktoś kto komponował moje pudełko miał wyczucie :P mój peeling jest o zapachu gruszki z żurawiną, a uwaga uwaga nie cierpię gruszek :P Pomimo tego co mnie zdziwiło zapach mi się podoba. Rzeczą, która mnie zdziwiła przy użyciu to fakt że w tej małej niepozornej buteleczce znajduje się bardzo mocny zdzierak :) cieszę się, że nie wypróbowałam go na twarzy :P Bardzo fajny produkt bo nie lubię peelingów które lekko miziają ciało, powinny być konkretne, a ten właśnie taki jest.

Zawartość pudełka okazała być bardzo przyjemna pomimo tego, że nie znalazłam niczego z kolorówki. Teraz jestem bardzo ciekawa sierpniowego pudełeczka ^^ chciałabym znaleźć w nim coś do włosów.

Jak wam się podoba zawartość lipcowego pudełka? Myślicie, że warto je zamawiać?  

czwartek, 23 lipca 2015

Odżywka Garnier Ultra Doux z awokado i masłem karité, osobisty ulubieniec.

Cześć !

Dzisiaj przychodzę do was z recenzją dobrze znanej odżywki Garniera :)



Szczerze powiedziawszy czytając te wszystkie ochy i achy na jej temat nie za bardzo chciało mi się wierzyć. Przy okazji powrotu ze studiów do rodzinnego domu, gdzie z racji ograniczonego bagażu nie mogłam zabrać swojego kosmetykowego arsenału, postanowiłam uzupełnić braki właśnie tą odżywką.

Kilka słów o pierwszym wrażeniu:

Odżywka jest w miarę tania, kosztowała mnie chyba coś około 8 zł. Ma wygodne opakowanie, które umożliwia otwierania produktu nawet przy mokrych rękach.  W opakowaniu dostajemy niezbyt gęstą odżywkę o ładnym żółtym kolorze, chociaż to akurat mogliby sobie podarować byłoby naturalniej :)
Na tym etapie miałam do niej dwa zastrzeżenia:


  • trochę zbyt rzadka konsystencja
  • zapach.. który dla mnie jest zbyt słodki i duszący

       
A jak to było po użyciu:

To zadziwiające jak ta odżywka radzi sobie z moimi włosami <3 szczególnie kiedy są trochę splątane po umyciu chmielowym szamponem. Dosłownie błyskawicznie wygładza moje włosy, to wygląda prawi jak cud ^^ nagle mogę przeciągnąć palce przez włosy, które chwile wcześniej stawiały spory opór. Włosy po wyschnięciu są bardzo miękkie w dotyku, nie są spuszone przez co odżywka daje na włosach efekt tafli. To wszystko dzieje się naprawdę błyskawicznie ponieważ odżywkę nakładałam gdy nie miałam wiele czasu podczas porannego mycia włosów przed wyjściem. Nie mam suszarki z zimnym nawiewem więc staram się jej nie używać, przez co na działanie odżywka miała mniej więcej minutę. Teraz już nie dziwię się skąd tak rewelacyjne opinie na jej temat :) 

Jeszcze zdjęcie włosów po użyciu garniera :) A i jeszcze jedno odżywka dobrze współgra z używaniem oleju z pestek winogron.




Też macie miłe doświadczenia z tym produktem?


Ps. Wczoraj dotarł mój pierwszy i być może nie ostatni shinybox więc na dniach planuje opisać produkty, które dostałam :) 

poniedziałek, 20 lipca 2015

Kallosowe starcie


Cześć dziewczyny :)

Dawno mnie tu nie było, niestety sesja zabrała mi czas zarówno na pisanie postów jak i na większe włosowe eksperymenty... ale juz wracam do bloga :) Od dłuższego czasu czytając wiele blogów włosomaniaczek natykałam się na bardzo dobre opinie na temat masek kallos. Nie byłabym sobą gdybym nie zechciała sprawdzić ich na własnych włosach :D i tak stałam się posiadaczką dwóch masek:


  • kallos latte
  • kallos jasmine





Zacznę od ulubieńca większości czyli kallosa latte







Konsystencja produktu:

Maska przypomina mi gęsty żel do włosów, ma mleczny kolor. Łatwo nakłada się na włosy i nie trzeba jej wiele aby dokładnie pokryć pasma na całej długości. Dzięki temu jest bardzo wydajna, jak widać na zdjęciu ubytek nie jest zbyt duży, a powstał przy przynajmniej 10 użyciach.

Zastrzeżenia

Maska samodzielnie niewiele robi z moimi włosami.. efekt jaki zauważyłam to znaczne ułatwienie rozczesywania włosów i ich zmiękczenie. Niestety maska ma okropny zapach, który jest straasznie silny. Ledwo ją otwieram a juz czuć ta chemię w całej łazience :( Bardzo mi nie pasuje do tego stopnia, że robi mi się od niego niedobrze. Cieszę się, że kierowana wrodzoną ostrożnością kupiłam małe opakowanie :)

Jednak pomimo miernego działania znalazłam na nią sposób, który zdradzę później :)

Teraz pora na kallosa jasmine:




Konsystencja:

Ten produkt ma zupełnie inną konsystencję, jest ona bardziej płynna niż kallos latte. przypomina bardziej rzadki krem do twarzy, wiem wiem dziwne skojarzenia ale kiepsko wychodzi mi opisywanie konsystencji :P Na zdjęciu widać większy ubytek jest to spowodowane zarówno mniejszą wydajnością jak i dłuższym użytkowaniem maski biorąc jednak pod uwagę, że mam ja już trzy miesiące to ubytek i tak nie jest taki duży.

Zapach i działanie:

Ta maska również nie dała spektakularnych efektów.. nieznaczne wygładzenie włosów, po jej użyciu końcówki włosów wydają się być mnie przesuszone. Ma ona o wiele przyjemniejszy zapach od maski latte, faktycznie przypomina zapachem jaśmin lecz również da się wyczuć chemiczne nuty. 

Z powodu okropnego zapachu wersji latte postanowiłam połączyć ją z jej jaśminową siostrą. Miałam nadzieję, że zapachy się zmieszają i razem będą trochę bardziej znośne ;) Niestety moje chytre podejście się w tym przypadku nie sprawdziło. Jednak odkryłam coś innego: połączenie masek sprawdziło się znacznie lepiej niż maski stosowane osobno :) Włosy stały się miękkie i bardzo sypkie, od dłuższego czasu poszukiwałam takiego efektu ponieważ moje włosy mają okropną tendencję do strączkowania. Efekt utrzymywał se ku mojemu zdziwieniu również po wizycie na dworze nawet przy silnym wietrze. Jestem zakochana w tym połączeniu ponieważ bardzo długo nie mogłam sobie poradzić z strączkowaniem i plątaniem się włosów, a nie jestem osobą, która ma cierpliwość  do ciągłego rozczesywania włosów. Pasma były również o wiele lepiej dociążone niż zwykle dzięki czemu miałam od nich względny spokój na wietrze :)
Naprawdę polecam to połączenie oraz eksperymentowanie z łączeniem masek kallos :)


Jakie są wasze opinie na temat masek tej firmy? Jesteście z nich zadowolone?